Okoñ
2022-07-17 13:11:59 UTC
Kiedy idę tak ulicą,
od dzieciństwa zwaną moją.
Patrząc na te nowe domy,
czuję jakoś się nieswojo.
Jacyś ludzie na chodniku,
gdzieś w pośpiechu przemykają.
Jestem teraz tutaj obcy,
ja ich nie znam, mnie nie znają.
Nieraz tylko pies sąsiada,
szczeknie do mnie za parkanem.
On stanowi tu wyjątek,
chcąc ze starszym gadać panem.
By podtrzymać tą znajomość,
coś tam rzucę mu dla smaku.
Ciepłym słowem zachęcając,
jedz i rośnij nieboraku.
Warto było żyć tak długo?
Nieraz ktoś zapyta z boku.
Twe pragnienia się spełniły?
Osiągnąłeś święty spokój?
Widać jestem wciąż potrzebny.
Jakie Boga są zamiary?
Tego nie wiem, nie rozmyślam,
jestem na to już za stary...
Pozdrawiam wszystkich uczestników pl.hum.poezja
Andrzej
od dzieciństwa zwaną moją.
Patrząc na te nowe domy,
czuję jakoś się nieswojo.
Jacyś ludzie na chodniku,
gdzieś w pośpiechu przemykają.
Jestem teraz tutaj obcy,
ja ich nie znam, mnie nie znają.
Nieraz tylko pies sąsiada,
szczeknie do mnie za parkanem.
On stanowi tu wyjątek,
chcąc ze starszym gadać panem.
By podtrzymać tą znajomość,
coś tam rzucę mu dla smaku.
Ciepłym słowem zachęcając,
jedz i rośnij nieboraku.
Warto było żyć tak długo?
Nieraz ktoś zapyta z boku.
Twe pragnienia się spełniły?
Osiągnąłeś święty spokój?
Widać jestem wciąż potrzebny.
Jakie Boga są zamiary?
Tego nie wiem, nie rozmyślam,
jestem na to już za stary...
Pozdrawiam wszystkich uczestników pl.hum.poezja
Andrzej