Post by marcoSufit
-----
Z wulkanicznej donicy, pod powietrza sufit
Na świat pnie się roślina Niezgłębionej Toni,
W liściach srebrzą się grzywy słonych, morskich koni,
Uderzają kopyta rytmicznie o tufit.
Zamiast iskier spod kopyt lecą perły koniom
I spadają na rafy niesione prądami,
Gdzie wychudłe płastugi łapią je ustami
By je unieść ku światłu i człowieczym dłoniom...
Zowu śniłam, że jestem poławiaczką pereł
A przede mną rozkwita tufitowy żonkil,
Pochwyciłam go w swoje umęczone ręce
I szczęśliwa płynęłam ku niebu i słońcu...
Świt: zbudzona na wodno powietrznej granicy
Chowam ręce za siebie - macki ośmiornicy.
;-)
o ja cie! ostatni wers po prostu mnie omotał, omackał i nie puszcza.
Sonetu nie dam rady. Nie umiem, za trudne, za wysokie...
Spróbowałem tak:
Ośmiornica
Odpłynęła pulsując, cicho spazmująca,
w lazurowe milczenie, jak zranione serce.
Został obłok-testament. Spiszę go naprędce,
nim żałoba w ocean wtopi się do końca.
„Z matki Ośmi i ojca Rnicy urodzona
ja człowiekiem nie mogę być, bo nie chcę. Nie chcę.
Nawet jeśli kobietą... Choćby tylko we śnie...
Pierwej ryba utonie, niż dwunożna skonam.
Więc ośmiorącz odrzucam ludzką anatomię.
Pleców nigdy nie chciałam, bo mnie plecy brzydzą.
Łokcie? Twarde?! Jak ludzie mieć się ich nie wstydzą?
Wybacz, mężu, mój Raczku, uroń łezkę po mnie.
Zostawiałam spadeczek, który wzruszy płaczki.
(Dowód mojej miłości za to, żeś za młodu
wyszeptał: można, lecz po co? po co przeć do przodu?)
Dbaj o niego!... To nasze... Tak, tak:
o ś m i o r a c z k i!”
pozdrawiam
Juliusz Wnorowski
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/