Discussion:
Zmarł Andrzej Wierciński :-(
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Marek P.
2003-12-09 23:12:48 UTC
Permalink
Profesor, antropolog i religioznawca Andrzej Wierciński zmarł na raka w
poniedziałek, 8 grudnia.

Bliski licznym uczestnikom porywających wieloletnich wykładów "Ewolucja
magii i religii" odbywanych na strychu Instytutu Filozofii Uniwersytetu
Warszawskiego (pomieszczenia Instytutu Archeologii). Prowadził także wykłady
na UJ w Instytucie Religioznawstwa, kierował Katedrą Antropologii Ogólnej w
Wyższej Szkole Pedagogicznej w Kielcach.

Jego badania w Meksyku, dowodzące, iż ludność tamtejsza jest wyraźnie
napływowa (co widać nawet w cechach antropologicznych pradawnych rzeźb)
wywołały niemały szok i oburzenie w środowiskach, które chciały, by
dowiedziona została teza pradawnej autochtoniczności. Cóż, zaproszono
Profesora jako zasłużonego wcześniej badacza starożytnego Egiptu. Inne
związane z Egiptem badania - np. wskazujące na egipską, a nie mezopotamską
tradycję w wątkach biblijnych - nie stały się ze zrozumiałych względów
popularne w kręgach biblistów.

Jego walka z przesądami generowanymi przez powierzchowne przedstawianie
odkryć naukowych (np. o większej głowie, zatem i mózgu, u Neandertalczyka
niż u Homo sapiens sapiens; czysty monoteizm i ikonoklastyzm w Biblii;
nirwana jako ateistycznie opisywana pustka; konieczność nieustannej walki o
przetrwanie u ludów prymitywnych; także ahistoryczność i wyjątkowość
kulturowa judaizmu i chrześcijaństwa) odbywała się w cieniu dwóch głównych
idei: symbol diamentu (lub kryształu górskiego) jako uniwersalnego obrazu
Najwyższej Rzeczywistości oraz idea potencjału człowieczeństwa (obserwująca
i tłumacząca stopniowe "infantylnienie" człowieka, jako istoty, której
głównym celem staje się uczenie się, a przemiany biologiczne prowadzą do
opóźnienia etapu, w którym nauka staje się niemożliwa). Uświadomił
słuchaczom, że istnieją dwie strategie przetrwania - przekształcić świat
przez narzędzia, lub przekształcić siebie - przez to stajemy się narzędziem
poznawczym, a wtedy możemy poznać także coś więcej niż świat zmysłowy. Także
prosto i głęboko zarazem tłumaczył ideę symbolu, odwołując się do reakcji na
bodziec w obecności i w braku bodźca (szczególną rolę przypisywał
halucynogenom, deprywacji ascetycznej oraz marzeniom sennym, co uważał za
powszechne w każdej religii).

Znakomity dydaktyk, który własnym przykładem demonstrował, jak można
systematyzować za pomocą inżynierskich schematów blokowych wiedzę
humanistyczną, a także jak za pomocą własnej odważnej pracy przełamywać
budzące lęk bariery językowe itp. Na kilku przykładach zademonstrował
(skutecznie!) skomplikowany sposób czytania hieroglifów egipskich, traktując
je jako klucz do głębokiej symboliki i głębokiej wiedzy o mitologii.

Lubił tych, którzy go lubili. Kulturalny, wprawny w mówieniu, potrafił
używać rozbudowanych, nadętych zdań - w taki sposób, że brzmiały jak parodia
żargonu naukowego (o czym świadczyły reakcje audytorium). Nie chciał być
guru ani autorytetem, trzeba było dlugo wymuszać z Niego jakieś osobiste
wypowiedzi wartościujące - zapamiętałem na przykład "jak można poważnie
zmenić religię, jeśli się nie zna własnej?" Oraz "i kiedy to się dostało w
ręce Amerykanów" (w kontekście załamywania rąk, gdy prezentował zachodnią
recepcję filozofii zen). Zapamiętano lapidarne określenia, np. że "problem
zła to problem śmieci", "zjawiska religijne najgłębiej zbadali
przedstawiciele nauk medycznych, najpłycej - postępowcy (tj. socjologowie
wyznający bałwochwalczo ideę postępu społecznego)", "czas wolny spędzano u
ludów pierwotnych w sposób najwartościowszy - tańce transowe i plotki",
"eony eonów (literalne określenie niezmiernie długiego czasu w Biblii)",
"uczciwy zen, czyli ten chiński, który przyszedł przez taoizm", "uczciwa
poezja, czyli tam gdzie się wszystko rymuje", "uczciwa religia (chodziło o
te, które potrafiły się utrzymać i objąć wielu wyznawców)", "wizje są
naturalną potrzebą, nawet renifery zjadają (w tym celu) muchomory", "jad
kobry działa tak, że robi się na przemian zimno i gorąco (chodziło o
analogię zatruć i przeżyć transowych, także tych wywoływanych umyślnie przez
zatrucie, na przykład wilczą jagodą)", "to płód sam decyduje, że jest już
noworodkiem (i wydziela odpowiednie substancje, aktywizujące przebieg
porodu)", "ciemność to nie po tylko brak światła - aktywizują się pewne
receptory, nieczynne w świetle", "na pewno nie tresowano niedźwiedzi do
takich zabaw, to musi być symbol, nie czytajmy dosłownie (komentarz do
slajdu, przedstawiającego archaiczną rzeźbę nedźwiedzicy, liżącej członek
mężczyźnie)", "i ci prymitywni Amerykanie twierdzą, że `prymitywni' Inkowie
stosowali koło tylko w zabawkach dla dzieci (Profesor uważał, że "zabawki" w
postaci małych rydwanów miały znaczenie kultowe, coś w rodzaju wot
grobowych)", "człowiek potrafi robić to, czego nie chce, i to go odróżnia od
zwierząt". Anegdotą, opowiedzianą przez innego religioznawcę, była
sytuacja, w której Profesor wypowiedział szczególny komentarz do aktualnych
wydarzeń istotnych dla historii PRL: "wydać inteligencji broń krótką...".

Zapamiętałem także zdanie "Kto dał Totowi mądrość, a ibisowi jej
rozumienie?" jako najwierniejszy, a w żadnym wydaniu niepozbawiony
zafałszowania przekład pewnego wersetu... Biblii.
Oczytany w obcojęzycznych tekstach naukowych, zwierzył się kiedyś, że cierpi
na tym jego styl. "Wyniosłem co prawda z domu dobrą polszczyznę -
powiedział - ale jestem tak bardzo wrażliwy na język otoczenia, że
natychmiast nasiąkam konstrukcjami gramatycznymi i słownictwem. Przechodzi
mi to, owszem, zaraz po zmianie otoczenia, lecz czasem i po polsku mówię na
różne sposoby, nie zawsze wytworny".

Na jego wykładach pojawiali się rozmaici ludzie. Był wśród nich badacz mitu
Zielonego Rycerza ze średniowiecznych poematów cyklu o św. Graalu
(interesujące rozważania choćby o kolorze zielonym, swoistej śmiertelnej i
ożywiającej zarazem barwie, nie przypadkiem położonej w środku widma
słonecznego). Badacz mitu indyjskiego (fragmenty Mahabharaty), według
którego negatywne elementy mas ludzkich ("resztka" Kaurawów) nawiązywały
liczbowo do kalendarza, określającego dni przeklęte (dodatkowe, "odpadki",
"śmieci", zanieczyszczenia). Inny mit z kręgu graalowskiego przedstawiła
pani, która użyła pojęcia "czysta erotyka" - chodziło o to, że młodzieniec
poślubił bardzo brzydką kobietę i czerpał z tego ogromną satysfakcję
seksualną (po usunięciu zahamowań). Wiem, że powstały inspirujące się
dorobkiem i metodą Profesora prace na temat zwierząt mitologicznych, np.
kruka (nieodwołująca się do "Mickiewicza hermetycznego" Zdzisława
Kępińskiego), a także symbolu labiryntu. Osobiście spotkałem popularnego w
swoim czasie tłumacza i uczestnika grup Zen - który właśnie porzucił owo
środowisko, określając je - choć nie stosował jeszcze tego pojęcia - jako
sektę destrukcyjną (i napisał słynny list, odczytywany potem na spotkaniach
zazen w sanghach, niepodlegających rzecz jasna krytykowanemu mistrzowi).
Spotkałem też, później i w innych okolicznościach, autentycznego
wiceprzywódcę sekty destrukcyjnej, który był niegdyś uczestnikiem wykładów,
a nawet próbował pisać u Profesora doktorat. Sam Profesor utrzymywał
natomiast kontakty z praktykującymi tradycyjną drogę do oświecenia (jeden ze
słuchaczy wykładów odbył później autentyczną tradycyjną edukację w
azjatyckim klasztorze buddyjskim).

Bliski także tym, którym bliska jest tematyka kabały, szamanizmu (ogromnie
spopularyzował Eliadego), halucynacji i technik ich interpretacji, badań
Groffa nad LSD oraz tegoż koncepcja przeżyć okołoporodowych jako analogu
umierania i odrodzenia (lub odwrotnie!). Niekórzy zwrócili uwagę na
publikowany w Literaturze na świecie "Antropologiczny szkic o antypersonie",
wykazujący podobieństwo między archetypowym obrazem Szatana a dziecinnymi
zachowaniami małego (i nie tylko) dziecka.

Tematy pojawiały się na php w praktyce (inspirowane wiersze) i w teorii
(nieco czasem zbaczając w stronę środowisk psd-owskich). Dźwięczały w
niektórych dyskusjach.

Pamiętam jego fenomenalne odczytanie poematu "Wędrówka w dal" chińskiego
poety Ku Juana, której nigdy nie udało mi się skutecznie naśladować.

Na moim mentalnym, osobistym "nagrobku" Profesora pozostaną wyryte słowa -
nie Jego, lecz zacytowane przezeń dość uroczyście, na zakończenie jakiegoś
wykładu, z "Księgi Indian" Ewy Lips, która przytoczyła wypowiedź
indiańskiego "czarownika" (szamana):

oczyszczaj swe serce
strzeż swojego języka
i śnij własne sny

Dziś Profesor śni sen, który być może pozwoli Mu zweryfikować niektóre
ustalenia i przypuszczenia. I być może będzie w stanie je przekazać -
niektórym już teraz, a reszcie wtedy, gdy zacznie się ich Sen.

Marek P.
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.hum.poezja
Magdalena
2003-12-10 07:21:49 UTC
Permalink
Post by Marek P.
Dziś Profesor śni sen, który być może pozwoli Mu zweryfikować niektóre
ustalenia i przypuszczenia. I być może będzie w stanie je przekazać -
niektórym już teraz, a reszcie wtedy, gdy zacznie się ich Sen.
o cholera. mocno zabolało i niespodziewanie. szkoda Profesora i szkoda
seminariów. i ja też tam bywałam, choć dopiero ostatnimi laty i
sporadycznie. atmosfera niezapomniana, wykładowcy nietuzinkowi, Profesor -
jedyny w swoim rodzaju. ze słyszenia znałam go od wielu, wielu lat:
specjalista od Mahabharaty, przywołany w Twoim poście, jest moim ojcem... a
anglista zajmujący się zielonością Zielonego Rycerza był moim promotorem od
magisterium. tak to się te nici dziwnie plotą i rozplatają...
ech.

Magdalena
nikt
2003-12-10 08:15:02 UTC
Permalink
:(

nigdy tam nie dojdę
każde wrażenie przywołuje do porządku
każda myśl mocniej boli
dlaczego urodziłem się z łabądkiem pod choinką
nie nauczyła mnie nawet sprzątania
wybaczam i idę śnić w cieniu zielonego starca
ale nigdy tam nie dojdę
to także sen nie dla mnie

B.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Marek P.
2003-12-10 08:25:38 UTC
Permalink
----- Original Message -----
From: "Magdalena" <***@op.plWYTNIJTO>
To: <pl-hum-***@newsgate.pl>
Sent: Wednesday, December 10, 2003 8:21 AM
Subject: Re: Zmarł Andrzej Wierciński :-(
Post by Magdalena
Post by Marek P.
Dziś Profesor śni sen, który być może pozwoli Mu zweryfikować niektóre
ustalenia i przypuszczenia. I być może będzie w stanie je przekazać -
niektórym już teraz, a reszcie wtedy, gdy zacznie się ich Sen.
o cholera. mocno zabolało i niespodziewanie. szkoda Profesora i szkoda
seminariów. i ja też tam bywałam, choć dopiero ostatnimi laty i
sporadycznie. atmosfera niezapomniana, wykładowcy nietuzinkowi, Profesor -
specjalista od Mahabharaty, przywołany w Twoim poście, jest moim ojcem... a
anglista zajmujący się zielonością Zielonego Rycerza był moim promotorem od
magisterium. tak to się te nici dziwnie plotą i rozplatają...
ech.
Magdalena
Rzeczywiście, plotą się. Ale przynajmniej jedna osoba może poświadczyć, że
nie jestem megalomanem cierpiącym na urojenia, który wymyśla sobie idealnych
nauczycieli i opisuje ich w sposób niewiarygodny.

Cóż, żyję niejako jego nauką, moje skojarzenia - też poetyckie - wyrażają
mniej więcej dokładnie to, co mówił. Skojarzenie chaosu, śmieci, zła i
początku (owe tajemne, zakazane nawet przez Papieża badania nad tym, co było
PRZED stworzeniem świata). A z drugiej strony sen o śnie - niby-indiańskie
pragnienie wizji.

Pozdrawiam,
Marek
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.hum.poezja
wilczysko
2003-12-10 10:44:36 UTC
Permalink
Post by Marek P.
Profesor, antropolog i religioznawca Andrzej Wierciński zmarł na raka w
poniedziałek, 8 grudnia.
[...]
Post by Marek P.
Dziś Profesor śni sen, który być może pozwoli Mu zweryfikować niektóre
ustalenia i przypuszczenia. I być może będzie w stanie je przekazać -
niektórym już teraz, a reszcie wtedy, gdy zacznie się ich Sen.
Marek P.
Piękne wspomnienie, Marku. Przemknęła mi w jakimś antykwariacie 'Magia
i religia'. Będzie trzeba znaleźć.


w.

Loading...